Francesca, czyli „Obca”

Wreszcie pojawiła się długo oczekiwana nowość wydawnictwa Burda Książki: druga część cyklu o Charlie Lager, „Obca”. Powieść miała wczoraj swoją premierę, możemy o niej przeczytać m. in. na stronie kultowy.pl.

Bardzo ciekawą recenzję napisała Paulina Stoparek (zbrodniawbibliotece.pl), która pochyla się nad aspektem psychologicznym historii Franceski Mild i Charlie Lager. Pozwolę sobie zacytować fragmenty recenzji:

Bengtsdotter rozwija duchowość Charlie ze znawstwem godnym dobrego psychologa (autorka z zawodu jest nauczycielką psychologii). Najlepiej widać to na przykładzie stosunków Lager z pracownikami komendy, od których, jako idealistka, wymaga ambicji i szczerości. Niby proste wymagania względem przedstawicieli szczytu ewolucyjnego rozwoju,jednak tak w fikcji literackiej, jak i w rzeczywistości często okazuje się, że dla wielu i to jest za wiele, gdyż wygodniej im iść po najmniejszej linii oporu. Charlie to oczywiście wie, ale i tak nie umie powstrzymać się przed uprawianiem prywatnej donkiszoterii.

Jeszcze lepiej rozpisana jest postać Franceski. Jest ona znacznie młodszą od Lager, ale równoprawną względem policjantki bohaterką. Początkowo mamy wrażenie, że to Charlie z młodości. Ale odpowiedź nie jest tak prosta. Uformowany studiami terapeuta określiłby ją zapewne doskonałym przykładem zaburzeń osobowości. A przecież to pojęcie tyleż łatwoprzyszywalne, co pojemne. Bengtsdotter na szczęście nie przylepia młodej bohaterce łatek, nie ocenia, za to dogłębnie pochyla się nad jej psychiką, wyobcowaniem, nad jej jako rodzinnej czarnej owcy niekochaniem. I robi to tak dobrze, że mogę śmiało powiedzieć, że to czołówka skandynawskich postaci literackich pod względem psychologicznego rozpisania. Tak, oczywiście znam „Millennium” i Lisbeth Salander. I, tak, naprawdę uważam, że w przypadku Bengtsdotter możemy mówić o analogicznej jakości wżarcia się w umysł młodej kobiety, której życie nie oszczędzało.

Już mnie zżera ciekawość co do dalszych losów Charlie. Co zrobi z przytłaczającą wiedzą o swojej rodzinie? Co będzie z Johanem? Dużo pytań pozostaje bez odpowiedzi, otwierają się nowe wątki.

Recenzje „Annabelle”

Miło się czyta pozytywne recenzje przetłumaczonych przez siebie książek. Chociaż nie jestem ich autorką, to jednak czuję się „współodpowiedzialna” za ich sukces lub porażkę…

Tu można przeczytać recenzję Marii Olechy-Lisieckiej w „Dzienniku Zachodnim”, a tu Olgi Kowalskiej z portalu Wielki Buk. Serdecznie polecam!

Recenzje „Placu zabaw”

Dziś przeczytałam dwie recenzje „Placu zabaw”, powieści na pograniczu fantastyki i thrillera wydanej przez Wydawnictwo Czarne w kwietniu tego roku. Jedna z nich pojawiła się na Portalu Kryminalnym, druga na efantastyka.pl. Anna Tess Gołębiowska pisze w niej:

Jest w „Placu zabaw” dreszczyk adrenaliny. Jest wielowarstwowa tajemnica, a wraz z nią – układanka do ułożenia. I wreszcie są emocje – namiętność, strach, zakochanie, niepewność. Oraz najsilniejsza ze wszystkich: matczyna miłość. Poza wszystkim jest to opowieść o tym, do czego zdolna jest matka, kiedy ktoś zagraża jej dziecku. I na koniec, aby smak tego dania wybrzmiał jeszcze mocniej, historia została podlana sosem metafizyki i rozważań, co jest po drugiej stronie. Czym jest to, co widzimy, gdy serce staje?

Zachęcam!

Recenzja książki „Inny niż wszyscy”

Zazwyczaj po kilku tygodniach od opublikowania przetłumaczonej przeze mnie książki zaczynam szukać recenzji. Tym razem chciałam poczytać o tym, jak została przyjęta przez czytelników druga powieść Pera Nilssona opublikowana przez Wydawnictwo Zakamarki – „Inny niż wszyscy„. Rozczarowałam się, ponieważ większość autorów recenzji ograniczyło się do podsumowania swoich wrażeń w dwóch – trzech zdaniach. A przecież jest to książka wyjątkowa pod wieloma względami… Dostrzegł to Pan Czytacz, autor bloga „Co czytam Konstantemu i Matyldzie„, który w ciekawy sposób opisał swoje wrażenia i przemyślenia po lekturze „Innego…”. Szczerze polecam ten i inne wpisy na Pana blogu i dziękuję za miłe słowa 🙂

Z innej bajki

Notatka na marginesie

Dziś będzie trochę z innej beczki, a mianowicie o moim wkładzie w naukę polską 🙂

W zeszłym roku, jesienią, ukazała się książka „Sagi islandzkie. Zarys dziejów literatury staronordyckiej” nakładem wydawnictwa PWN, do której miałam przyjemność napisać rozdział o þættir. Þáttr (l.poj.) to taki Latający Holender literatury średniowiecznej – niby jest, ale jakby go nie było. Krótkie mini-sagi, które zachowały się wewnątrz większych sag, głównie dotyczących norweskich królów, jak rodzynki w cieście. Jedni dowodzą, że þættir jest w sumie około stu i świetnie funkcjonują samodzielnie, inni, że są integralną częścią swojego kontekstu. Książka została przychylnie przyjęta, czego dowodem może być ta recenzja.

Nostalgicznie

Dziś wzięłam do ręki jedno z moich wcześniejszych tłumaczeń – „Pogranicze” Thomasa Kangera. Całkowicie inny styl pisania niż u Larsa Keplera, koncentrujący się raczej na głównej bohaterce i jej drodze do odnalezienia siebie, poszukiwaniu odpowiedzi na pytania proste: kto zabił? i trudne: czy można być jednocześnie ofiarą i katem?

Portal Zbrodnia w Bibliotece zaprasza do przeczytania recenzji, a ja do przeczytania książki.

pogranicze

Czyta się :)

Bernadetta Darska tak napisała o „Piaskunie” w swojej recenzji na portalu Onet.pl:

„Jak zwykle w przypadku Larsa Keplera mamy do czynienia ze świetnym połączeniem znakomitego kryminału, mrocznego thrillera i intrygującej powieści psychologicznej. Fabuła skonstruowana przez autora (a właściwie autorów, bo Kepler to pseudonim pary szwedzkich pisarzy) to prawdziwy majstersztyk – trzyma w napięciu, rodzi niepokój, burzy ustalony porządek rozkładu sił między dobrem a złem, a także zaskakuje.”

Cieszę się, że „Piaskun” się podoba – to nie pierwsza pozytywna opinia, z jaką się zetknęłam. Autorzy zrobili kawał dobrej roboty, a mi udało się nie zepsuć efektu 🙂

zdjecie-piaskun