Już są nowe „Emile”!

Ten rok obfituje w niemożliwe projekty. Zaczęło się od tego, że na potrzeby grantu zaczęłam tłumaczyć dużą rzecz ze staronordyckiego. Potem dostałam propozycję zrobienia nowego przekładu Emila ze Smålandii, a na koniec wzięłam drugą cześć kryminalnej serii na bardzo krótki termin…

Losy i powodzenie 1 i 3 jeszcze się ważą. Ale za to numer 2, czyli Emil, po długich staraniach i intensywnej współpracy z wydawnictwem Jung-off-ska wreszcie zakończył się sukcesem i wydaniem dwóch płyt ze znakomicie przeczytanymi przez Edytę Jungowską przygodami wesołego urwisa z Katthult: Nowe psoty Emila ze Smålandii Jeszcze żyje Emil ze Smålandii

„Nie martwcie się o mnie, ja zawsze sobie dam radę”, jak mawiała Pippi Pończoszanka.

Tłumaczenie literatury a przerzucanie węgla (lub, jak kto woli, zbieranie truskawek)

Czy można tłumaczyć literaturę „na akord”? Czy na biurku tłumacza powinien być metronom i kalendarz z zaznaczonymi na czerwono terminami oddania kolejnych, ściśle określonych, porcji tekstu? Za tydzień 5 rozdziałów! Za dwa tygodnie kolejnych 5! I raz! I dwa! Na trzy klikamy „wyślij”!

Co się dzieje, kiedy zaniepokojone wydawnictwo pisze do ciebie i sugeruje, że ty, tłumaczka z 15-letnim stażem, nie dotrzymasz terminu? Dostajesz mejla: „dopiero tyle Pani zrobiła? To jakiś żart! Proszę mi tu raz-dwa potwierdzić, że do tego dnia wyśle nam Pani tyle, do tego tyle, a do tego całość! I proszę mi tu zaraz potwierdzić te ustalenia mejlem zwrotnym!” Bo przecież pani tłumaczka to dziecko błądzące we mgle, co samo nie potrafi sobie zaplanować pracy.

Czy to nie jest czasem metoda zastraszania? Przecież ktoś mógłby pomyśleć: „ojejku, zerwą umowę, muszę się dostosować, muszę tłumaczyć szybciej”. Ale jakie będą tego efekty? Po pierwsze cały warsztat tłumacza zaczyna się chwiać, bo praca pod dodatkową presją (pisze dodatkową, bo presja w tej branży to rzecz normalna) jest pracą mniej wydajną. Tekst w języku docelowym staje się uboższy, bo nie ma czasu kombinować najlepszych wariantów, trzeba klepnąć, co jest. Redakcja zajmuje więcej czasu, bo redaktor (wyrazy współczucia) dostaje „zgniecione truskawki”.

Jeśli masz już jakieś doświadczenie, wiesz ile jesteś w stanie zrobić w jakim czasie, potrafisz sobie doliczyć czas na nieprzewidziane sytuacje – a bo dzieci chore, bo przeprowadzka, bo sesja egzaminacyjna, bo dodatkowe zadania administracyjne w pracy, bo pilny wyjazd, bo… drugie wydawnictwo nagle wrzuciło ci test po korekcie do zatwierdzenia i przedyskutowania na wczoraj – to weź głęboki oddech i zaufaj SOBIE.

I zrób tak, żeby było dobrze.

Zaszufladkowano do kategorii Ogólne

Spotkanie na WSE

Pewnego dnia dostałam miłą wiadomość od pana reprezentującego Skandynawistyczne Koło Naukowe działające przy WSE w Krakowie. Pan zapytał, czy zechciałabym się spotkać ze studentami i porozmawiać o tłumaczeniach – zarówno z języka szwedzkiego, jak staroislandzkiego. Byłam zaskoczona, przyznaję, bo dotychczas nie miałam podobnych propozycji. Zgodziłam się i oto jest: „Współczesne wyzwania tłumacza języków nordyckich”. Dla mnie będzie to wyzwanie. Dla potencjalnych słuchaczy? Mam nadzieję, że nie rozczarowanie 🙂

Internetowa księgarnia dla dzieci – inna niż wszystkie

W zeszłym roku pojawiły się na rynku dwie przetłumaczone przeze mnie dla wydawnictwa Zakamarki książki: „Zakochałem się w Milenie” oraz „Inny niż wszyscy” Pera Nilssona. W przygotowaniu są kolejne dwa tomy przygód Dawida i Mileny. Ale nie o tym jest ten post. Jest o księgarniach, w których można je kupić. I to o księgarniach recenzujących.

Niedawno powstało wyjątkowe miejsce dla wszystkich, którzy kochają mądrą i piękną literaturę dla dzieci. Bo właśnie takie książki, mądre i piękne, znajdziecie w księgarni Dzieci Między Słowami. Sercem i duszą tej tego miejsca jest Katarzyna Salczyńska, w realnym świecie także prowadząca cudowną księgarnię w Rabce, gdzie nie tylko można kupić fantastyczne książki, ale także poczytać sobie przy kawie, herbacie lub najlepszej na świecie gorącej czekoladzie, latem pobujać się z książką w hamaku n tarasie, a zimą wygrzać przy żeliwnej „kozie”…

Autorka strony i bloga nie tylko zbiera najciekawsze i najbardziej wartościowe tytuły pojawiające się na naszym rynku, ale też recenzuje je i „testuje” na własnych dzieciach. Dlatego można być pewnym, że w księgarni internetowej Dzieci Między Słowami wszystkie propozycje lektur są przeczytane, sprawdzone, przedyskutowane i przemyślane.

Dzieciaki kochają rabczańską księgarnię Między Słowami, bo to miejsce w którym nikt im nie powie: „Nie ruszaj”, „Nie dotykaj”, „Nie zdejmuj z półki”, tylko wręcz przeciwnie. Mogą czytać, oglądać, pytać, rozmawiać, dotykać, bawić się, a jedyne, co usłyszą od Kasi to słowa zachęty. Jakby tego było mało, w księgarni regularnie odbywają się warsztaty dla dzieci, podczas których mogą rozwijać swoje zdolności plastyczne, szyjąc, lepiąc, tnąc, projektując i tworząc karnawałowe maski, marionetki, stroiki, pierniki, strachy na wróble, a nawet tworząc ozdobne mydełka na prezenty…. Raj dla dzieciaków. Ale też raj dla dorosłych, bo oprócz najlepszej kawy w mieście można się tam napić wyjątkowej herbaty, zimą grzanego wina, a latem ręcznie robionej lemoniady. Na dodatek co jakiś czas organizowane są kameralne koncerty. Jest to wyjątkowe miejsce w Rabce i każdy, kto tu przyjeżdża powinien je poznać.

O swojej pasji, o księgarni i książkach Kasia Salczyńska rozmawiała z Szymonem Kloską podczas spotkania z cyklu „Sekrety księgarni„.

Recenzje „Annabelle”

Miło się czyta pozytywne recenzje przetłumaczonych przez siebie książek. Chociaż nie jestem ich autorką, to jednak czuję się „współodpowiedzialna” za ich sukces lub porażkę…

Tu można przeczytać recenzję Marii Olechy-Lisieckiej w „Dzienniku Zachodnim”, a tu Olgi Kowalskiej z portalu Wielki Buk. Serdecznie polecam!

Premiera „Annabelle”

Wczoraj, 8 listopada, swoją premierę w polskich księgarniach miała powieść Liny Bengtsdotter, „Annabelle”, wydana przez Burda Książki. Jednocześnie z wydaniem papierowej wersji książki, pojawiła się wersja dźwiękowa. Książkę czyta Maria Seweryn, a można ją usłyszeć na tronie Storytel oraz zobaczyć próbkę na Youtube. Autorka udzieliła też wywiadu portalowi Booklips, który można przeczytać tutaj.

(Zdjęcie pochodzi ze strony Booklips)

 

Annabelle

Dziś skończyłam robić przekład debiutanckiej powieści Liny BengtsdotterAnnabelle. Nie napiszę tu, jakie wydawnictwo zamierza ją wydać, ponieważ nie ma jej jeszcze w zapowiedziach 🙂 Proszę być czujnym!

Było to dla mnie spore wyzwanie, z kilku powodów. Po pierwsze styl całkowicie odmienny od tego, do czego ostatnio przywykłam, czyli „Keplerów”. Inna narracja, inne tempo, inny styl pisarski. Po drugie – tempo przekładu! Teraz wiem, że mogę więcej i szybciej, niż kiedyś sądziłam. Choć raczej wolałabym uniknąć powtórki 😉

Annabelle to, chciałoby się powiedzieć, historia zaginionej nastolatki z problemami. Ale to nie byłaby prawda. Annabelle opowiada o tym, że każdy ma jakieś tajemnice, jakąś historię, która – czy tego chce czy nie – kształtuje człowieka. Mówi o tym, że nic nie jest czarne albo białe. Że przypadek i zbieg okoliczności potrafią nieźle namieszać tam, gdzie chcielibyśmy widzieć własny, wolny wybór. Że rzeczywistość naprawdę potrafi dać w kość… Porusza problem uzależnienia od alkoholu, leków i narkotyków, problem przedwczesnej inicjacji, trudnego dzieciństwa, zemsty, ale też przyjaźni, nieszczęśliwej miłości i lojalności.

Dodam jeszcze, że autorka za swój debiut otrzymała 6 sierpnia 2017 nagrodę – Crime Specsavers Award!

Jak tylko będę miała link do zapowiedzi, obiecuję wkleić. Tymczasem zapraszam na stronę wydawnictwa.

Recenzje „Placu zabaw”

Dziś przeczytałam dwie recenzje „Placu zabaw”, powieści na pograniczu fantastyki i thrillera wydanej przez Wydawnictwo Czarne w kwietniu tego roku. Jedna z nich pojawiła się na Portalu Kryminalnym, druga na efantastyka.pl. Anna Tess Gołębiowska pisze w niej:

Jest w „Placu zabaw” dreszczyk adrenaliny. Jest wielowarstwowa tajemnica, a wraz z nią – układanka do ułożenia. I wreszcie są emocje – namiętność, strach, zakochanie, niepewność. Oraz najsilniejsza ze wszystkich: matczyna miłość. Poza wszystkim jest to opowieść o tym, do czego zdolna jest matka, kiedy ktoś zagraża jej dziecku. I na koniec, aby smak tego dania wybrzmiał jeszcze mocniej, historia została podlana sosem metafizyki i rozważań, co jest po drugiej stronie. Czym jest to, co widzimy, gdy serce staje?

Zachęcam!

Recenzja książki „Inny niż wszyscy”

Zazwyczaj po kilku tygodniach od opublikowania przetłumaczonej przeze mnie książki zaczynam szukać recenzji. Tym razem chciałam poczytać o tym, jak została przyjęta przez czytelników druga powieść Pera Nilssona opublikowana przez Wydawnictwo Zakamarki – „Inny niż wszyscy„. Rozczarowałam się, ponieważ większość autorów recenzji ograniczyło się do podsumowania swoich wrażeń w dwóch – trzech zdaniach. A przecież jest to książka wyjątkowa pod wieloma względami… Dostrzegł to Pan Czytacz, autor bloga „Co czytam Konstantemu i Matyldzie„, który w ciekawy sposób opisał swoje wrażenia i przemyślenia po lekturze „Innego…”. Szczerze polecam ten i inne wpisy na Pana blogu i dziękuję za miłe słowa 🙂

Plac zabaw

Już niedługo premiera przetłumaczonej przeze mnie książki Larsa Keplera „Playground” – w polskim wydaniu „Plac zabaw”. Jest to thriller spoza serii o komisarzu Joonie Linnie. Główną bohaterką jest Jasmin Pascal-Anderson, była porucznik szwedzkiej armii w Kosowie. Akcja rozgrywa się na pograniczu życia i śmierci, w tajemniczym i pełnym przemocy mieście portowym.

W tym miejscu można obejrzeć szwedzki zwiastun książki.